polanegri prowadzi tutaj blog rowerowy

R jak Radunia:) czyli przez Wzg. Olszańskie i Kiełczyńskie

d a n e w y j a z d u 123.70 km 30.00 km teren 06:11 h Pr.śr.:20.01 km/h Pr.max:0.00 km/h Temperatura: HR max: (%) HR avg: (%) Podjazdy: m Kalorie: kcal Rower:UNIBIKE Viper
Sobota, 28 lipca 2012 | dodano: 28.07.2012

Okoliczne wzgórza zdobyte:)
Zakładałam, że zrobię tą trasę sama, bo odzewu za wielkiego na forum nie było. Jednak miło byłam zaskoczona, jak na miejscu zbiórki zobaczyłam ,Krzyśka po chwili przyjechał Konrad i na koniec dołączył do nas na szosówce -Marcin zrezygnował ze swojej trasy i postanowił się do nas podłączyć).
Godzina 9 rana a już z nieba leje się żar, ale jak ruszyliśmy wiaterek fajnie chłodził. Trasa do Sobótki minęła bardzo szybko, jechaliśmy dość szybko, śr.V była około 26km/h.
W Sobótce czas na dłuższy postój pod POLOmarketem:). Uzupełniamy wodę bo za chwilę wjeżdżamy w teren i przez cały ten odcinek wiadomo, że sklepu nie będzie.
Z Marcinem pożegnaliśmy się w Świątnikach.
Zaczynamy zdobywanie Wzgórz Olszańskich.
Początek całkiem fajny, szukamy niebieskiego szlaku. Jest!!:)
I tu morderczy odcinek, który niejednego chyba zawróciła z drogi. Im dalej, trasa była coraz przyjemniejsza, w lesie chłodno, więc upał tak nie męczył, najgorsze są jednak upierdliwe owady, których pełno i na dodatek max gryzą. Zaliczamy kolejne wzniesienia, przejeżdżamy przez Łąkę Sulistrowicką, oczywiście gubimy szlak:). W jednym miejscy wyjeżdżamy z lasu przecinamy asfalt, by znowu wjechać w teren. Patrzymy a w naszym kierunku ciśnie Marcin na szosówce. Heheh ale spotkanie i synchronizacja :) Wbijamy dalej w teren, a Marcin kieruje się na Tąpała.
Priorytetem naszym było wjechać na Radunię, z małymi poszukiwaniami drogi udało nam się dotrzeć na górę. Po drodze gonił nas pies, wtedy nawet pod górę dostaliśmy mega przyspieszenia:) i była akcja ”Mega Wielka Mucha w Uchu”:)
R jak radość - R jak Radunia:) - zaliczona!
Zadowoleni, wbijamy na żółty szlak i kierujemy się do Jędrzejowic, by tam wjechać na Wzgórza Kiełczyńskie. Oczywiście szlak nagle znika, ale co tam jedziemy całkiem fajna szutrówką, więc nie ma co się martwić, gdzieś dojedziemy. Nagle piękna szutrówka też się urywa. Kończy się na tym, że lądujemy w polu pszenicy, które jak najszybciej staramy się przejechać, by nikt nas nie zobaczył, potem już ścierniskiem kierujemy się do miejscowości którą widać w oddali. Mijamy pole golfowe. Konrad na drodze znalazł nawet piłeczkę golfową:) fajna pamiątka!
Jak się okazuje wyjeżdżamy dokładnie w miejscu w którym mieliśmy wyjechać, żółty szlak też się pojawia:)
Każdy z nas jest już bez kropli wody, więc szukamy jakiegoś sklepu. Robimy popas w lokalnym sklepie „abc”, który wyglądał jakby zaraz miał runąć, ale zaopatrzenie miał max bogate. Kupujemy co potrzeba i ruszamy dalej na podbój Wzgórz Kiełczyńskich.
Wbijamy na żółty szlak, początek max ostry, ale stopniowo robi się coraz lżej. Cały przejazd przez te wzgórza był świetny. Zjazdy max ostre, fajna droga przez las, nie zwykła szutrówka. Polecam Wzgórza Kiełczyńskie.
Wjeżdżamy w Gogołowie, gdzie natrafiamy na bardzo fajny stary wiatrak i na gołębie spacerujące po asfalcie. Jeden z nich wbiegł Konradowi w szprychy, niby się pozbierał, ale już nie pofrunął!
Wjeżdżamy na przełęcz Tąpadała, tam decydujemy, że do Sobótki wjedziemy przez Będkowice.
Ostatni postój robimy w Rogowie Sobóckim, z odbicia na Mietków rezygnujemy, zostawiamy to na następny raz.
Wreszcie wiatr mamy w plecy więc powrót idzie nam bardzo sprawie i szybko.Dojeżdżamy do Wro a tu coś grzmi i się błyska!
Wyjazd uznaję za max udany. Przejechaliśmy bardzo fajny odcinek w terenie.
Z odczytu Bikemap wychodzi, że przewyższenie wyniosło ponad 900m, całkiem dobrze jak na lokalne pagórki.
Dzięki chłopaki za wspólne kręcenie, było extra:)
Do nastepnego spotkania na szlaku :)
mała porcja fot...
Album ze zdjęciami




komentarze
drBike
| 07:48 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj To i ja może coś od siebie dorzucę odnoście wycieczki trasa bardzo fajna ale zdecydowanie za CIEPŁO:)
polanegri
| 07:02 poniedziałek, 30 lipca 2012 | linkuj iskierka84 - oj tam oj tam :) Radunia to Twoje drugie imię:)
Pozdrawiam
polanegri
| 17:41 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Toomp.. wstyd się przyznać, ale wychowałam sie w tych okolicach i mimo to nie mam ich przejechanych na rowerze. Jak widzę z mapki to nawet przejeżdżałęś przez moją miejscowość (Gilów). Wiem kompromitacja!
iskierka84
| 16:55 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Zgodzę się, że R jak Radunia, ale nie koniecznie R jak radość :P
polanegri
| 07:13 niedziela, 29 lipca 2012 | linkuj Ja jestem pod wrażeniem Wzgórz Kiełczyńskich, nie spodziewałam się że na sam koniec jazdy w terenie będziemy mieli taką fajna traskę i widoki. Wjazd na Radunie też bardzo dobry, nie to co na Ślężę. Lipa tylko, że oznaczenia tras są tak marne.
A co do drogi krajowej... to plany były zupełnie inne, ale czasami trzeba wybrać najkrótszą opcję...
Nomisek
| 20:45 sobota, 28 lipca 2012 | linkuj Przed następnym wyjazdem umyję uszy, żeby miodek much nie przyciągał! Ciekawą trasę zaplanowałaś więc i relacja ciekawa:) Jeszcze raz dzięki!
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!